Wszyscy wracają z Gruzji zachwyceni. Kraj słynie z pięknych krajobrazów, gościnności swoich mieszkańców oraz pysznej kuchni. W Gruzji walutą jest lari. 1 GEL to około 1,3 PLN. W podróż warto wziąć dolary lub wypłacać gotówkę z bankomatów.
Pamiętajcie, że Gruzini rzadko rozmawiają po angielsku. Przed wyjazdem warto nauczyć się paru zwrotów po gruzińsku lub rosyjsku. W tym kraju ludzie bardzo lubią Polaków, a śp. Lech Kaczyński jest ich bohaterem narodowym, który wstawił się za nimi i przeciwstawił się Rosji. W wielu miejscach spotkamy nawet ulice imienia naszego byłego prezydenta.
Aktualnie do Gruzji (Kutaisi) bezpośrednio dolecimy z Polski liniami Wizz Air:
- z Warszawy
- z Wrocławia
- z Krakowa
- z Katowic
- z Gdańska
- z Poznania
Dostępne są także loty do stolicy Tbilisi Polskimi Liniami Lotniczymi LOT:
- z Warszawy
Dzięki tanim liniom, loty z bagaż podręcznym do Gruzji są dostępne już od 78 PLN w dwie strony. Za swoje bilety zapłaciłem 118 PLN z Wizz Discount Club, kupione z 4-miesięcznym wyprzedzeniem. Na wycieczkę lecę z Katowic w kwietniu na 4 dni. Plan, jak na tak krótki pobyt, jest bardzo napięty.
Zaczynamy! W Kutaisi ląduję o 4 w nocy. Zamierzam dzisiaj dostać się do Stepancmindy (Kazbegi). Podróż powinna potrwać około 6 godzin. Z lotniska jadę autobusem do Tbilisi za 24 PLN. Do tej pory nie robiłem żadnych zdjęć. Było ciemno, a w autokarze chwilę się przespałem. W stolicy znajduję marszrutkę z dworca Didube. Jest to jej bardziej turystyczna wersja. Trochę droższa (15 PLN), ale zatrzymuje się przy atrakcjach, które znajdują się po drodze.
Jedziemy słynną Gruzińską Drogą Wojenną. Cały odcinek ma nieco ponad 200 kilometrów i przecina w poprzek cały Wielki Kaukaz, od Tbilisi, aż po Władykaukaz. Uchodzi ona za jedną z najbardziej widokowych tras Eurazji. Mimo groźnie brzmiącej nazwy jest to po prostu główny szlak handlowy.
Swoją nazwę droga ta uzyskała w XIX wieku, podczas podboju Zakaukazia przez Rosję. Rosyjscy najeźdźcy transportowali tędy wojsko i ciężki sprzęt. Kompleks Ananuri jest jedną z największych atrakcji turystycznych na Gruzińskiej Drodze Wojennej. Rozpościera się z niego piękny widok na wyschnięte, sztuczne jezioro.
Po kolejnych przejechanych kilometrach naszym oczom ukazuje się zadziwiająca budowla. Jest to Pomnik Przyjaźni Rosyjsko-Gruzińskiej z 1983 roku. Został wzniesiony u schyłku ZSRR z okazji dwusetnej rocznicy podpisania traktatu o przyjaźni między Gruzją a Rosją.
Na ścianie widnieją obrazy z historii obu narodów. Gruzini ironicznie zwracają uwagę, że to oni na fresku niosą chleb na rękach, symbolizujący przyjaźń, a Rosjanie mierzą do nich z karabinów.
Pomnik to także doskonały punkt widokowy, z którego można podziwiać piękną dolinę, jak i szczyty Kaukazu. Niestety warunki pogodowe nie sprzyjają robieniu zdjęć. Plusem tego jest fakt, że na trasie nie ma wielu turystów.
Po 4 godzinach jazdy docieramy na miejsce. Szybkie zakupy w interesującym sklepie Google Market i ruszamy do hotelu. Ceny w sklepach i hipermarketach są podobne do naszych, może trochę niższe.
Kolejnym plusem Gruzji są hotele w atrakcyjnych cenach. Noclegi w pokoju z prywatną łazienką można zarezerwować już od 30 PLN. W każdym mieście śpię budżetowo, tylko w Kazbegi wziąłem zakwaterowanie w lepszych obiekcie, ponieważ była spora obniża. Za noc w rewelacyjnym Rooms Hotel Kazbegi zapłaciłem 200 PLN (-50%).
Miasto Stepancminda (dawniej Kazbegi) jest znane przede wszystkich z jednego powodu, leży nad nim najsłynniejszy klasztor w kraju – Cminda Sameba (Gergeti Trinity Church), czyli Kościół Świętej Trójcy, który znajdziemy na wszystkich pocztówkach z Gruzji. Można tam dostać się pieszo lub samochodem. Trekking trwa około 3 godzin. Na parkingu w centrum miasteczka stoją samochodu 4×4, które zawiozą nas na górę. Droga trwa jakieś 30 minut i kosztuje około 30 PLN.
Niedaleko znajduje się także Kazbek, czyli jeden z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją, o wysokości 5053,92 m n.p.m. Jednak, żeby wejść na górę trzeba się odpowiednio przygotować. Dla żółtodziobów już przy klasztorze (2170 m n.p.m) czuć objawy choroby wysokościowej.
Klasztor to jedno z najświętszych miejsc dla mieszkańców regionu. Ciekawostka: W 1988 r. władze sowieckie zbudowały tu kolejkę linową ze stacją w Kazbegi. Mieszkańcy potraktowali to jako profanację ich świętego miejsca i zniszczyli kolejkę.
Nadszedł kolejny dzień. Dzisiaj wracam do Tbilisi. W centrum zaczepia mnie taksówkach, który chce tylko 30 PLN za 3 osoby i zawiezie nas do stolicy. Super! Po dojechaniu na miejsce stwierdzam, że to były niesamowite 3 godziny jazdy. Mój nowy przyjaciel, tak kazał się nazywać, wyprzedzał na trzeciego, na mostach, w tunelach. Ograniczenia prędkości i znaki drogowe go nie interesowały. Musicie zobaczyć ten filmik!
I tutaj warto napisać trochę o gruzińskiej gościnności. Dojeżdżam na miejsce, a mój kierowca nie chce ode mnie pieniędzy! Mówi, że jestem jego przyjacielem i zaprasza mnie pod stolicę do swojego domu, na czaczę i pieczonego barana. Jestem w szoku. Niestety odmawiam mu, ponieważ jutro już jadę do Batumi. Oczywiście płacę mu za przejazd i daję napiwek.
Żegnając się dyktuje mi swój numer telefonu, który zapisuję. Jak będę w Gruzji na dłużej mam koniecznie dzwonić! Coraz rzadziej można spotkać takich ludzi, ale słyszałem sytuacje, że turyści wykorzystują takie okazje w złym znaczeniu. Nie róbcie tak! Oczywiście gdybym miał czas to skorzystałbym z propozycji, ale także za to zapłacił.
Tbilisi to Perła Kaukazu i zarazem jedno z najpiękniejszych miast Gruzji oraz jedno z najstarszych na świecie. W stolicy funkcjonują dwie linie metra. Aby się nimi poruszać, należy kupić specjalną kartę Metromoney (2 GEL) i uzupełnić konto w kasie lub automacie (1 punkt = 1 przejazd metrem = 0.50 GEL). Jednak najłatwiej zwiedzać stolicę pieszo. Jedynie na dworzec autobusowy i kolejowy warto podjechać metrem.
Za jedyne 1 GEL wjeżdżam kolejką gondolową do położonego na wzgórzu pomnika Kartlis Deda – Matki Gruzji, skąd można podziwiać całe miasto! Na dole znajduje się kasa, w której jest możliwość zakupu biletu lub „nabicia” punktów na naszą kartę od metra.
W Tbilisi nocuję w hotelu Frida, który leży tuż przy Moście Pokoju. Jest w miarę tani, czysty i zlokalizowany praktycznie w samym centrum.
Nad Tbilisi góruje Katedra Świętej Trójcy – to imponujący, monumentalny sobór, który widać prawie z każdego miejsca w mieście. To największa budowla sakralna Gruzji.
Co ciekawe, nie jest to stara budowla. Została otwarta w 2004 roku. W środku znajdziecie prawosławne ikony, rzędy palących się świeczek oraz ludzi w skupieniu oddający się modlitwie.
W kolejny dzień jadę pociągiem z Tbilisi do Batumi. Koszt to około 30 PLN. Przedziały są bardzo wygodne, nowoczesne i czyste. Na peronie można kupić lokalne przekąski. Pociąg był pełny, bilety warto kupić wcześniej na oficjalnej stronie kolei.
Batumi to modny, letni kurort, leżący nad Morzem Czarnym. Miasto słynie z dużej ilości kasyn i nocnych klubów. Władze przeznaczają na rozwój Batumi dużo środków finansowych. Już w latach 60. ubiegłego wieku wakacje tutaj były swoistym synonimem luksusu.
W Batumi śpię w Hotelu 19, który oferuje apartamenty z pięknym widokiem na Morze Czarne. Za noc zapłaciłem jedynie 80 PLN za pokój! Długa, kamienista plaża miejska oferuje molo i promenadę.
Władze Gruzji postawiły sobie za punkt honoru przywrócenie miastu rangi i świetności z początku XX wieku. Nadmorski bulwar to prawie 8-kilometrowy park ciągnący się wzdłuż miejskich plaż. Znajdziemy tu kawiarnie, restauracje, place zabaw, stylowe ławki, nowoczesne rzeźby i fontanny.
Miejsce to stało się źródłem inspiracji dla wielu artystów. Spacerowicze mogą podziwiać kilkanaście nowoczesnych rzeźb porozrzucanych na terenie parku. W mieście znajduje się ul. Lecha i Marii Kaczyńskich, przy której otwierają się nowoczesne hotele i restauracje. Batumi ma dwa oblicza. To reprezentacyjne, nadmorskie, na pokaz oraz bardziej autentyczną część dla zwykłych mieszkańców.
Amerykański prezydent Donald Trump powiedział kiedyś: „W ciągu pięciu lat Batumi będzie najlepszym miastem na świecie”. Wieczorem z daleka miasto zaczyna trochę przypominać… Dubaj.
Gruzja słynie także z wina. Dziś uprawia się tutaj ponad 500 odmian winogron. Tradycja winna sięga ponad 7 tys. lat wstecz, przez co powszechnie kraj uważa się za kolebkę tego napoju.
Ostatni dzień i noc spędzam w Kutaisi. Jako, że wylot do Polski mam już o 4 rano, wybrałem nocleg w hotelu z darmowym transferem na lotnisko. Zapłaciłem za niego jedynie 55 PLN za pokój. Czas na krótki spacer po drugim, największym mieście w Gruzji.
W samym Kutaisi raczej nie ma co robić, najważniejsze jest tutaj lotnisko, które traktowane jest jako dobra baza wypadowa do zwiedzania kraju. Atrakcje w zasadzie ograniczają się do historycznego centrum.
Ostatni dzień w Gruzji nie poświęcam na dogłębne zwiedzanie Kutaisi, lecz na JEDZENIE! Jest po prostu niesamowite i dla samych doznań kulinarnych warto tutaj przyjechać. W Gruzji je się pysznie, obficie, stosunkowo prosto i raczej tanio.
Mam dla Was listę potraw, których musicie spróbować będąc w Gruzji!
- Chinkali – gruzińskie pierogi z mięsem. Aby je spożyć, należy je umiejętnie nadgryźć, wypić sączący się ze środka bulion i zakończyć zjedzeniem reszty.
- Chaczapuri – zapiekany placek. To narodowe danie Gruzji. Tradycyjna wersja jest z serem, ale pieczywo może być też nadziewane fasolą, ziemniakami, czy mielonym mięsem.
- Szkmeruli – smażone, złociste, soczyste kawałki kurczaka zanurzone w aksamitnym, maślano-mlecznym czosnkowym sosie.
Od czasu wprowadzenia tanich lotów do Kutaisi znacznie wzrosła ilość turystów przybywających do tego kraju. Ma to swoje plusy i minusy. Jak wspominałem, bilety możecie kupić już za 78 PLN. Dodając do tego bardzo atrakcyjne ceny noclegów i jedzenia, to na cały wyjazd nie potrzebujecie wielu funduszy. Możecie to zrobić naprawdę budżetowo.
Byłem w Gruzji 4 dni, to zdecydowanie za mało. Myślę, że tydzień byłby w sam raz. Był to niesamowity wyjazd. Gruzja jest jednym z ciekawszych krajów, do których możecie dolecieć tanimi liniami. Więc jeśli szukacie ciekawego i taniego pomysłu na kolejną podróż. Gruzja będzie idealna!
0 Comments for “Podróż po Gruzji: odkryć Kaukaz”