Islandia to jeden z najbardziej fenomenalnych krajobrazowo krajów świata! To państwo, w którym nie znajdziecie McDonald’sa, a ponad połowa jego mieszkańców wierzy w elfy. Występują tam białe noce i zorze polarne, a niektóre drogi są przejezdne tylko specjalnymi samochodami terenowymi. Islandia jest bardzo bezpieczna – praktycznie nie ma tam przestępczości, państwo nie posiada także własnej armii.
Woda z kranu pachnie zgniłym jajem, ale jest niesamowicie czysta, można ją pić bez obaw. Na terenie kraju jest więcej owiec niż ludzi, a największą grupą etniczną na wyspie są Polacy. Eyjafjallajökull było prawdopodobnie jednym z najbardziej skomplikowanych i trudnych do wymówienia słów, które musiał uczyć się cały świat (wybuch wulkanu w 2010r.), a Reykjavik to najbardziej wysunięta na północ stolica świata. To tylko niektóre ciekawostki o tej niesamowitej wyspie.
Aktualnie na Islandię bezpośrednio dolecimy z Polski liniami Wizz Air:
- z Warszawy
- z Wrocławia
- z Krakowa
- z Katowic
- z Gdańska
Na Islandię lecę z Gdańska w listopadzie na 4 dni z bagaż podręcznym. Bilety kupiłem około 3 miesięcy przed wyjazdem za 188 PLN z Wizz Discount Club. Na lotnisku, ani w samolocie nie robię żadnych zdjęć, lot odbywa się w nocy. Po paru godzinach ląduję w zimnym Reykjaviku. Wynajmuję wcześniej zarezerwowany samochód i jadę dzisiaj do najdalszej atrakcji w moim planie, czyli miasta Vík í Mýrdal (ok. 220 km). Koszt auta na cały pobyt to około 400 PLN.
Plan jest taki, że dwie noce śpię w samochodzie, a jedną w hostelu w stolicy. Parkuję obok kościoła, nagrzewam auto, wskakuję do śpiwora i idę spać. Nie jest źle, nawet ciepło, tylko nad ranem na chwilę muszę włączyć ogrzewanie. Budzą mnie dziwne dźwięki wokół samochodu. Okazało się, że już azjatyccy turyści przyjechali na moją miejscówkę robić zdjęcia!


Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wszystkie niedogodności spania w aucie rekompensują widoki z rana. Witaj piękna Islandio!

Na moim miejscu widokowym robi się coraz bardziej tłoczno. Na poranną toaletę jadę parę kilometrów dalej. Mój samochód, którym będę się poruszał to Volkswagen Polo. Najtańsze i najmniejsze auto, jakie mieli w wypożyczalni. Mogą być problemy w podjeżdżaniu pod niektóre wzniesienia i nie mogę nim wjeżdżać w głąb wyspy (tzw. interior). Na szczęście przed moim przylotem zdążyli zmienić opony na zimowe… uff.

Parę kilometrów od Vík í Mýrdal znajduje się zjawiskowa czarna plaża Reynisfjara. Dopiero zaczynam podróż po Islandii, a już jestem zachwycony tą wyspą! Plaża zawdzięcza swój nietypowy wygląd wulkanicznej eksplozji. Tworzą ją różnej maści kamyki.

Nie lada atrakcję są tutaj także Gardar, czy słynne bazaltowe kolumny. Wywołują zachwyt nie tylko w gronie geologów. Latem są one domem dla maskonurów, czyli ptaków, które są symbolem Islandii.

Z plaży można dojrzeć Reynisdrangar. Wedle legendy są to zaklęte w skały trolle. Otóż trzem trollom nie udała się akcja wyciągnięcia na ląd statku. Działały one nocą i zanim uporały się ze statkiem wyszło słońce, a promienie zamieniły je w skały.

Wodospady są prawdziwym symbolem wyspy lodu i ognia. Na Islandii są ich tysiące i co roku pojawiają się następne, powstałe pod wpływem topniejących lodowców. Skógafoss jest jednym z największych i najbardziej popularnych na południu.

Z samego rana nie ma jeszcze zbyt wielu turystów. Jednak z każdą godziną przybywa ich więcej i coraz trudniej zrobić zdjęcie. Pod każdą atrakcją jest duży parking, który już niedługo zapełni się autobusami i samochodami.
Czas na Golden Circle, czyli Złoty Krąg. Jest to najpopularniejsza trasa turystyczna w południowo-zachodniej Islandii, obejmująca główne atrakcje tej części wyspy, które można zobaczyć w ciągu jednego dnia. Łatwo do nich dojechać ze stolicy kraju.
Gullfoss (Złoty Wodospad) to jedna z najciekawszych i najbardziej popularnych atrakcji turystycznych Islandii. W każdej sekundzie przepływa przez wodospad 400 metrów sześciennych wody!
Zima zaskoczyła Islandczyków? Ciężko jest podejść do punktu widokowego. Ścieżka jest strasznie oblodzona! Łatwo się wywrócić.
Mało brakowało, a Gullfoss pełnił by zupełnie inną rolę. Pewien Anglik chciał zamienić siłę nurtu w energię elektryczną. W późniejszym czasie wodospad jednak został wykupiony przez rząd, który stworzył w tym miejscu rezerwat przyrody.
W bezpośrednim sąsiedztwie wodospadów znajduje się sklepik z pamiątkami oraz kawiarnia. Jednak nie byłem do końca przygotowany na Islandię. Było mi tak zimno, że musiałem tam kupić czapkę. Nie był to najtańszy zakup, ale służy mi ona do dzisiaj i jest jedną z najlepszych pamiątek jakie przywiozłem z podróży!
Islandzki interior to głąb wyspy, w którym nie ma stałych mieszkańców, stacji benzynowych, sklepów, czy dróg asfaltowych. Znajduje się tam parę lodowców, ponad 15 obszarów geotermalnych, dużo aktywnych wulkanów, setki jezior, kratery i niesamowite wąwozy.
Wyżyny mogą być odwiedzane tylko latem, a większość dróg prowadzących tam jest otwarta dopiero od czerwca, czasem nawet wczesnego lipca. Aby się tam dostać potrzebujecie specjalnego samochodu z napędem na cztery koła.
Następnie jadę do doliny Haukadalur, która słynie ze swoich źródeł geotermalnych. To właśnie tu zobaczymy Geysira. Od niego wzięła się nazwa wszyskich gejzerów! Niestety od około 100 lat gejzer ten jest nieaktywny i wystrzela bardzo rzadko.
Na szczęście tuż obok znajdziemy aktywny gejzer Strokkur, który wystrzela co kilka minut na wysokość około 25-35 metrów. Pamiętajcie, że temperatura wody w gorących źródłach dochodzi do 100°C i pod żadnym pozorem nie powinniśmy jej dotykać!
Nie musimy się spieszyć, warto poczekać i zobaczyć kilka wystrzałów Stokkura. Spacerując po dolinie musimy liczyć się też ze specyficznym unoszącym się zapachem siarki (przypominający zapach zepsutych jaj).
Ostatnim punktem Złotego Kręgu jest Park Narodowy Thingvellir. Znajduje się on w miejscu, gdzie stykają się płyty tektoniczne: eurazjatycka i północnoamerykańska. Stąd też obserwuje się tu znaczącą aktywność sejsmiczną i wulkaniczną.
To właśnie w tym miejscu w 930 roku po raz pierwszy zebrał się islandzki parlament Althing, który uważany jest za najstarszą tego typu instytucję w dziejach nowożytnej Europy! W największe święta narodowe na Islandii parlament zbiera się właśnie tutaj, a nie w stolicy kraju.
Jest tu także kościół wzniesiony w 1859 roku, w którym znajduje się słynny dzwon Islandii obwieszczający najważniejsze wydarzenia kraju.
Thingvellir to jedyny park narodowy na Islandii wpisany na listę UNESCO. Wyspa jest także jednym z niewielu miejsc na ziemi, gdzie styk dwóch płyt tektonicznych można zobaczyć z lądu. Oddalają się one od siebie z prędkością, według różnych badaczy, od 1,5 do 3 cm rocznie.
Podsumujmy wycieczkę po Złotym Kręgu. Jeśli zaczynalibyście podróż w Reykjaviku to właśnie Thingvellir byłby pierwszym punktem na mapie, następnie udalibyście się do Geysiru, a skończylibyście pod wodospadem Gullfoss. Cała trasa liczy około 250 km. Wyjeżdżając rano ze stolicy, można spokojnie zrobić ją w jeden dzień.
Do stolicy dojeżdżam jak jest już ciemno. Noc spędzę w hotelu Guesthouse Pavi. Jego koszt to 97 złotych za osobę za noc w pokoju ze wspólną łazienką. Jak na Islandię to dosyć tanio. Ogólnie jest okej, oprócz właściciela, który jest wyjątkowo niemiły. W środku jest czysto, a przed obiektem znajdziemy bezpłatny parking.
Stolica jest pierwszym przystankiem niemal każdej wyprawy do Islandii. Reykjavik z racji znajdujących się w okolicy gorących źródeł i gejzerów to w wolnym tłumaczeniu „dymiąca zatoka”.
Wizytówką miasta jest górujący nad centrum kościół Hallgrímskirkja, widoczny jest z niemal każdego punktu stolicy, dzięki czemu bardzo łatwo go odnaleźć.
Z Hallgrímskirkja udaję się na zwiedzanie stolicy ulicami, które prowadzą do centrum miasta. Najlepiej zrobić to pieszo i wczuć się w klimat, jaki panuje w Reykjaviku.
Kolejną charakterystyczną budową w mieście jest Harpa, to obiekt z salami koncertowymi i konferencyjnymi. Wygląda jak mieniący się kryształ w krainie lodu. Warto wejść do środka chociażby ogrzać się na chwilę lub skorzystać z darmowego WiFi.
Czas coś zjeść. Idę na podobno.. najlepszego hot doga na świecie! Znajdziemy go w barze „Bajarins Beztu Pylsur”, którego nazwę tłumaczy się po prostu „Najlepszy hotdog w mieście”. W 2004 roku sam prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton zajadał tutaj hot-dogi, wychwalając ich smak.
Hot dog w wersji full kosztuje 450 koron, czyli jakieś 14 złotych. Jak oceniam ich smak? Jadłem lepsze, ale te też mają coś w sobie! Od razu ma się ochotę na kolejnego.
Solfar to masywna, stalowa rzeźba przypominająca najdawniejszą historię Islandii. Nawiązuje ona do łodzi wikingów. Z zamierzenia Sun Voyager miał oznaczać podróż ku słońcu, nieznanemu.
Jakieś 5 kilometrów od centrum miasta znajduje się Perlan, czyli miejsce zaopatrujące Reykjavik w wodę pobieraną wprost z gorących źródeł. Wewnątrz kompleksu znajdziemy przeróżne wystawy, zmieniające się co jakiś czas.
Powodem, dla którego tutaj przyjechałem jest taras widokowy. Widać z niego całe miasto. Do tej pory wejście tam było bezpłatne, jednak od 2017 roku trzeba zapłacić 490 koron od osoby, czyli jakieś 16 złotych.
Kończy się moja podróż po tej pięknej wyspie. Ostatnią noc spędzę za miastem. Będę wypatrywał zorzy polarnej. Udało mi się ją już przez chwile zobaczyć pierwszej nocy, podczas jazdy do Vík í Mýrdal. Prognozy na stronie internetowej są obiecujące.
Żadne zdjęcia, słowa, ani filmy nie opiszą, jak pięknie jest na Islandii. Wyspa zachwyca na każdym kroku. Wspaniała potęga natury i surowy klimat sprawiają, że jest to miejsce jak z bajki. Musicie jednak pamiętać, że jest drogo.
Warto wynająć samochód na parę osób oraz poszukać noclegów na airbnb. Napewno wyjdzie taniej. Wybierzcie się tam zanim wyspę do końca zaleje fala turystów, a to już się dzieje. Jest to jeden z najpiękniejszych krajów, do których dolecimy na pokładzie tanich linii. Nie ma co się zastanawiać!
0 Comments for “Islandia – Kraina Ognia i Lodu”